Nietykalni (1987)

Przepraszam za nieskładność (i spojlery), chodzi tylko o szybkie rozwinięcie myśli z komentarza do „Nietykalnych” Briana De Palmy:

Ness rzuca tantrum w hotelu Capone chcąc z braku dowodów bić się z nim na pięści, a innym razem (po stracie pierwszego świadka) kompletnie nienaturalnie wygląda chcąc zamknąć interes – jakby specjalnie po to, żeby Malone mógł go po mentorsku przekonać, że jednak warto walczyć.

Malone, deus ex machina, zawsze jakimś magicznym sposobem wynajdzie nową poszlakę, dzięki czemu śledztwo nie utyka w miejscu (ale ty, widzu, nie musisz nic wiedzieć – Connery rzuci tylko enigmatycznym „chcesz dochować sekret? nie powtarzaj go szefowi”). Być może najlepiej zagrana postać w filmie, chyba też najgłupiej napisana. Poza tym super jest scena jego śmierci: leży podziurawiony tommygunem kilka godzin w ogromnej kałuży krwi, tylko po to by umrzeć minutę po przybyciu Nessa (oczywiście uprzednio dając mu świeżutką poszlakę).

Wallace’a będę miał przed oczami tylko jako noszącego giwerę niemal większą od niego i powalającego nią o głowę wyższego przeciwnika. Gość 5 minut temu był księgowym w śmiesznych okularach, a teraz z zimną krwią rozwala kilku bandytów, z czego jednego wręcz – brzmi logicznie.

Capone jest chyba zbyt krótko na ekranie, De Niro nie może w pełni się pokazać; wychodzi jako niestabilny (psychopatyczny?) laluś, raz żartujący z dziennikarzami, a raz wydzierający się na Nessa niemal odpowiadając na wyzwanie do bójki. Kłóci się to z demonicznym obrazem, jaki reżyser starał się pokazać w scenie z obiadem i kijem bejsbolowym – tam przemoc była skalkulowana, potrzebna, nie wynikała z prostych emocji.

W obliczu takich niedociągnięć trudno mi zachwycać się dramatyzmem sceny na dworcu czy pościgu za Nittim. Zamiast tego bardziej w oczy rzucają się kiczowate wstawki w tychże. Oczywiście mam na myśli wózek staczający się przez całą strzelaninę po schodach (by na końcu zatrzymał go efektownym wślizgiem Stone), a w scenie z Nittim fragment upadku z dachu – szczególnie komiczna przebitka z jego wykrzywioną twarzą na tle niebios (jakim cudem w ogóle znalazła się w filmie, nie rozumiem).

Moja ocena:

6 (niezły)

Autor

Przemek

Jestem Przemek. Oglądam filmy i gram w gry. Czasem nawet coś o nich napiszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *